Historia powstania muzeum w Markowej wyróżnia się na tle pozostałych polskich muzeów na wolnym powietrzu. W 1979 roku powstaje Towarzystwo Przyjaciół Markowej, którego inicjatorami są mieszkańcy (byli i obecni) Markowej. A było to tak: podczas spotkania, które odbyło się rok wcześniej, stwierdzono potrzebę zachowania wyjątkowości tego miejsca dla potomnych. Obecni mieli świadomość mijającego czasu, a wraz z nim odchodzącej tradycji. Obawiali się, że ludzie przestana już stawiać chałupy przysłupowe, które wyróżniają Markową spośród innych miejscowości Podkarpacia. Wówczas pojawił się pomysł stworzenia miejsca pamięci – muzeum, gromadzącego stare, tradycyjne drewniane chałupy oraz narzędzia używane dawniej w domach. Jak wspominają założyciele Towarzystwa: Nadrzędną ideą działalności Stowarzyszenia stało się dokumentowanie przeszłości rodzinnej wsi, a cel postanowiono zrealizować przez zachowanie dla potomnych tradycyjnej zagrody chłopskiej. Na początku prezesem Towarzystwa Przyjaciół Markowej został Tadeusz Rut, mieszkaniec Rzeszowa. Poświęcił on niemal całe swoje życie, aby muzeum w Markowej powstało.
Więcej...
Na markowskich strychach i w markowskich piwnicach szukano eksponatów. Kto posiadał jakiś stary, nieużywany już sprzęt, przekazywał go do tworzącego się muzeum. Tym czasem, na teren podarowany przez Urząd Gminy w Markowej przeniesiono chałupę kmiecą. Jest to chałupa o konstrukcji przysłupowej. Konstrukcja ta charakteryzuje się zespołem słupów przyściennych i płatwi usztywnionych zastrzałami, umiejscowionych po zewnętrznej stronie budynku, na których opiera się więźba dachowa.
W 1985 roku z wielką pompą otwarto muzeum – zagrodę. Nie bez powodu miało to miejsce właśnie w tym roku. Sześćset lat wcześniej, w 1384 roku Markowa została założona na prawie niemieckim. Pierwsi osadnicy zostali sprowadzeni tu z Łużyc i ze Sląska. Do XVIII wieku mówiono tutaj jedynie w języku niemieckim. Mieszkańcy tej wioski żenili się między sobą, trudno było bowiem dogadać się z kimś z innej wsi. Kolejnymi osadnikami byli Wołosi, którzy przywędrowali z południa i polu dniowego wschodu, głównie z terenów dzisiejszej Rumunii. Język niemiecki stawał się coraz rzadszy, a na jego miejsce do codziennego użytku wchodził polski. Jednak do dzisiaj po pierwszych osadnikach pozostały niektóre nazwiska oraz, jak wspomina jeden z mieszkańców: po przodkach Niemcach pozostała nam ogromna pracowitość, jaką daje się wśród markowian rozpozna. Nie spotkamy nigdzie dookoła Markowej odłogów, gdyż Markowa kocha rolnictwo i chciałaby z tego rolnictwa wyżyć, co teraz jest coraz trudniejsze.
Od 25 lat muzeum nieprzerwanie powiększa swoje zbiory. Dziś udostępnione do zwiedzania są dwie w pełni wyposażone chałupy – kmieca i biedniacka oraz stodoła, chlewik, wiatrak – „koźlak” i „sołek” czyli spichlerz. Zwiedzić możemy również niewielkie muzeum pożarnictwa i bardzo ważne miejsce w każdej wsi, czyli kuźnię. Zaplecze administracyjno-techniczne muzeum tworzy przeniesiona przedwojenna drewniana szkoła.
Najstarszym obiektem w muzeum jest chałupa kmieca z roku 1874. Znajduje się w niej duża kuchnia połączona z jadalnią, gdzie skupiało się dawniej życie rodzinne. Centralnym miejscem takiej kuchni był duży piec, w którym piekło się chleb i gotowało strawę dla domowników. W zimie można było nawet na nim spać, gdyż było na nim sporo miejsca oraz długo trzymał ciepło. W jednym z pomieszczeń chałupy obejrzymy pokaźną kolekcję strojów ludowych noszonych dawniej w Markowej – ich kolorystyka i precyzja wykonania zapierają dech w piersiach.
W tej zagrodzie znajduje się także „Galeria pod strzechą”, a tam wystawa fotograficzna „Markowa – czas i ludzie”. Dzięki niej możemy przenieść się w dawne czasy i poprzyglądać jak dawniej pracowano w polu, czym się zajmowano w gospodarstwie, w domu, jak wyglądało życie rodzinne. Poznamy także historie markowskiego amatorskiego teatru, który nieprzerwanie od stu lat, przygotowuje przedstawienia lub: występuje. Tu również możemy poznać tragiczną historię markowskiej rodziny Ulmów. W czasie II wojny światowej pod groźbą kary śmierci ukrywała ona osiem osób z żydowskich rodzin Szallów i Goldmanów. Niestety, ktoś złożył doniesienie. 23 kwietnia 1943 roku wszyscy członkowie rodziny: Józef i Wiktoria oraz ich siedmioro dzieci, a także wszyscy ukrywani Żydzi zostali rozstrzelani. Rodzina Ulmów została odznaczona tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Swifta. Dziś, dzięki fotograficznej pasji Józefa Ulmy możemy cofnąć się do lat 30. XX w i poznać całą jego rodzinę.
Na zwiedzenie chałupy kmiecej, „Galerii pod strzechą” i chałupy biedniackiej potrzeba sporo czasu, a to nie koniec atrakcji! Są jeszcze stodoła, chlewik, ruchomy wiatrak „koźlak” oraz „sołek” czyli spichlerz, a w nim snopek zboża sprzed 100 lat!
Monika Egermeier
Więcej...